Magiczne drzewa
Rośliny

Magiczna moc naszych drzew

Nasi przodkowie czcili niektóre drzewa, bo wierzyli, że są siedzibą bóstw i duchów opiekuńczych. Pod rozłożystymi gałęziami dębów Słowianie, ale też Germanie, Skandynawowie, Litwini i inne ludy Europy składały ofiary swoim bogom. Od tych praktyk religijnych znacznie dłużej przetrwała wiara w magiczną moc drzew, co po części wiązało się z ich leczniczymi właściwościami.

Czarodziejski dąb

Dąb cieszył się wyjątkowym szacunkiem, o czym świadczy fakt, że w dawnej Polsce ponad półtora tysiąca miejscowości nosiło pochodzące od niego nazwy (Dęby, Dębno, Dębina, Dębowiec itp.), a wiekowym okazom tego drzewa nadawano imiona znanych ludzi, a nawet królów (Bartek, dąb Jagiełły, dąb Słowackiego. Na Kielecczyźnie rósł dąb nazywany Doktorem, bo wierzono, że leczy choroby gardła, dziąseł i zębów, Na niektórych ziemiach słowiańskich ludzi chorych, słabowitych i niewydarzonych leczono „przewlekaniem przez dąb”. Polegało to na rozczepieniu zdrowego drzewa tak, żeby można było przeciągnąć przez nie chorego człowieka. Inny sposób polegał na szukaniu dębu o konarach tak ukształtowanych, aby tworzyły pierścień, przez który przewlekano niedomagającego i wypowiadano magiczną formułkę: „Święte drzewo, zielony dębie, weź jego płacz, zrzuć z niego chorobę, daj mu zdrowie”. Jeszcze dzisiaj zdarza się, że pod słynnego Bartka w Górach Świętokrzyskich przynoszą noworodki, żeby żyły długo i były zdrowe jak dąb. W magiczne moce dębu wierzono niemal w całej Europie. Żołędzie niczym talizman chroniły przed chorobą i bólem, a położone na oknie zapewniały domowi ochronę przed piorunami. Jeśli rana nie chciała się goić, to zdjęty opatrunek należało skropić olejkiem z rutyi podczas trzeciej kwadry księżyca umieścić w dębowej dziupli. Zranienie było przekazywane przez drzewo do dziupli i w niej znikało. Z dębem wiązane były też zabiegi zapewniające płodność, szczęście, a nawet powodzenie w interesach.

Przyjazna lipa

Wyjątkowo popularna była też lipa. Darzono ją szczególną sympatią za jej cienistość, zapach kwiatów, ładny wygląd i niezliczone pożytki. W czasach chrześcijańskich w lipie pojawiała się Matka Boska i drzewo to wiązano z wielu cudownymi zdarzeniami, choćby lipę w świętej Lipce. Wcześniej, w czasach przedchrześcijańskich, w cieniu sędziwych lip odbywały się obrzędowe tańce i sądy. W całej Polsce lipa przynosiła szczęście i chroniła przed piorunami. U nas, ale także u braci Czechów i Ukraińców, lipowy kij, lipowe łyko lub zrobiona z niego uzda, umożliwiały pozbycie się wampira, wodnika i złego demona.

Groźny jesion

Ceniony i szanowany był jesion, zwłaszcza na Podhalu i w Beskidzie Śląskim, gdzie wierzono, że wycięcie tego drzewa może spowodować nieszczęście. W niektórych miejscowościach nie rąbano nawet powalonego jesionu, a jeśli ktoś naruszył ten zakaz, mógł spodziewać się w rodzinie nieuleczalnej choroby lub kalectwa. Jesion również leczył naszych przodków, sporządzano z niego lek przeciwko jadowi żmii,jego liśćmi tamowano krew, kładąc je na świeżą ranę. Wierzono, że kilka gałązek tego drzewa, zerwanych o północy w wigilię Wielkiego Piątku, zawiniętych w lniane płótno i zaszytych w ubranie, wyleczy z reumatyzmu i artretyzmu, jego drewna używano do wyrabiania amuletów, liście wkładano pod poduszkę, bo powodowały prorocze sny, a jeśli nosiło się je przy sobie, to pomagały pozyskać względy upragnionej kobiety lub mężczyzny. Jesionowy kij nad drzwiami chaty chronił mieszkańców przed pojawieniem się złego.

Estymą darzono klon

Na przykład na Polesiu nie używano go do budowania grobli, bo wierzono, że w drzewie tym jest zaklęty człowiek, a więc „klonki hraszno taplać w błoto”. W Polce północnej klony sadzono przy domach, bo – podobnie jak lipa – chroniły przed piorunami. Kołek klonu był skutecznym środkiem na wampiry. Brzoza, choć u nas lubiana, nie miała w Polsce tych właściwości, które ujawniała na Rusi. Tam wierzono, że czerwona wstążka zawieszona na brzozie, to skuteczna ochrona przed złem. Z brzozowego drewna robiono kołyski, bo chroniło niemowlę przed chorobą psychiczną. Bywało, że jakieś drzewo przez jednych było lubiane, cenione i szanowane, natomiast inni bali się go i unikali. Tak było w przypadku jarzębiny: dla jednych drzewa dobrego, dla innych złego i niebezpiecznego. Na Białostocczyźnie odnoszono się do niej z tak dużym szacunkiem, że ścięcie jarzębiny było grzechem, za który pokutowało się bólem zębów

Zdradliwa jarzębina

Tam, gdzie wierzono, że w jarzębinie jest zaklęta dusza kobiety, tam nie zrywano nawet jej owoców. Inaczej było na południu Polski, gdzie drzewo to nazywano jadą lub judaszem – od imienia Judasza, który, rzekomo powiesił się na jarzębinie. Na Kielecczyźnie zła i niebezpieczna jarzębina była siedliskiem diabła, jej drewna nie używano do wyrobu żadnych przedmiotów, nawet nie palono w nim w piecu. Podobnie zróżnicowany był stosunek do wierzby: gdy dla jednych była siedliskiem złego, w przekonaniu innych złego można było przepędzić właśnie wierzbowymi witkami Kotki z wielkanocnej palmy zapewniały urodzaj, jeśli gospodarz zakopał je w narożnikach uprawnego pola.

Leczniczy bez

Czarny bez na północy i na zachodzie Polski ceniono z uwagi na właściwości lecznicze. W razie bólu zębów można było udać się pod niego i prosić: „Święty bzie, weź moje bolenie pod swoje zdrowe korzenie”.W południowej Polsce czarnego bzu nie niszczono z innego powodu. Otóż w powszechnym przekonaniu był siedzibą diabła i wszelkich chorób. Kolberg zanotował w Chełmskiem taką opinię: „Nie trzeba nigdy palić bzu, bo nie wiemy ile chorób i bólów jest w każdej jego gałązce. Gdyby je ktoś spalił, wszystkie choroby wyszłyby z nich i uderzyły na tego, kto by się tego dopuścił”. Podobny stosunek do czarnego bzu mieli Ukraińcy, Czesi Słowacy, natomiast Rosjanie wierzyli, że bez odstrasza złe duchy. Germanie i Skandynawowie wybierając się w podróż, powierzali swoje zdrowie i bezpieczeństwo duchowi czarnego bzu. Wierzono, że póki bez jest zdrowy, z podróżnym jest wszystko w porządku, natomiast jeśli usycha, podróżny umiera. Hołd składały mu ciężarne kobiety, prosząc o błogosławieństwo dla dziecka. Drewno bzu palono na pogrzebowym stosie i popiół grzebano z prochami zmarłego, co zapewniało mu błogosławieństwo w podróży do świata zmarłych. Tajemne moce drzew towarzyszyły naszym przodkom od chwili poczęcia do zgonu. Czy tylko przodkom? Są znane także nam i podobno nadal mogą być pomocne człowiekowi: należy tylko przytulić się całym ciałem, a brzoza złagodzi stres, przy- spieszy gojenie ran i usprawni pracę pęcherza; buk przywróci pogodę ducha i wiarę we własne siły, a także uczyni nas bardziej tolerancyjnymi; dąb doda energii; lipa uaktywni umysł, przywróci równowagę wewnętrzną i pomoże rozwiązać problemy uczuciowe… Czy rzeczywiście tak się stanie? To zależy nie tylko od drzew, ale i od naszego stosunku do nich.

Ilona to autorka i ekolog, absolwentka studiów z dziedziny ochrony środowiska. Jako wegetarianka z pasją do roślin, w szczególności do swojej kolekcji monster, i kundelkiem Waflem u boku, Ilona pisze inspirujące i naukowo poparte artykuły. Jej teksty oferują praktyczne rady i spostrzeżenia na temat zrównoważonego życia i wpływu na środowisko. 🌱🐾