Jabłka w sadzie
Rośliny

Antonówka i inne…

Tradycyjne odmiany jabłek, takie jak antonówki, malinowe oberlandzkie, koksa pomarańczowa, boiken, kosztela, szara reneta, złota reneta zostały wyparte przez odmiany, które są uprawiane na przemysłową skalę. O starych odmianach jabłek niebawem będziemy mogli sobie tylko poczytać, a ich smak będziemy znali jedynie z literackich opisów. Może warto zabiegać o to, by zostały one zachowane, przynajmniej w przydomowych sadach, w których nie uprawia się owoców w celach handlowych, a po prostu na potrzeby własne.

Do coraz rzadziej spotykanych dziś starych odmian jabłoni należą popularne jeszcze przed dziesięcioleciem antonówki. Antonówki były twarde i kwaśne. Używało się ich jako dodatku do kapusty, albo do pieczonej kaczki, która dzięki nim nabierała przewybornego smaku. W wielu domach antonówki traktowano jako surowiec do szarlotek, albo podawano je pieczone, posypane cukrem pudrem z dodatkiem aromatu, np. waniliowego, jako deser.

Sezon w sadzie otwierały papierówki, którymi wypychało się kieszenie idąc na długi spacer, czy też wybierając się na rowerową wycieczkę, albo na ryby. Papierówki kiedy były jeszcze zielone, niezupełnie dojrzałe, zerwane z drzewa były bardzo soczyste i doskonale gasiły pragnienie, gdy dojrzały stawały się nieco mączyste, ale za to bardziej aromatyczne. Popularny był gatunek także wczesnych jabłek pokrytych różową skórką, traktowany jako czerwona odmiana papierówek, bo też smakowały bardzo podobnie. Wczesne jabłka wykorzystywano jako surowiec do przyrządzania znakomitych placuszków z jabłkami, które po posypaniu cukrem jadło się zarówno na ciepło, prosto z patelni, jak i na zimno. Bardziej pracochłonne, ale też niezrównane w smaku były naleśniki z jabłkami polewane gęstą, słodką śmietaną. Wczesne odmiany jabłek wykorzystywano w kuchni na różne sposoby, ale dopiero pełnia lata przynosiła dostatek rozmaitych, doskonałych w smaku, odmian zerwanych prosto z drzewa, a także podawanych na stół w ciągu całego roku w postaci najróżniejszych przetworów.

W drugiej połowie lata pojawiały się doskonałe malinowe oberlandzkie pokryte ciemnoczerwoną skórką, z lekko zaróżowionym, soczystym i aromatycznym miąższem. Później były koksy pomarańczowe, niezwykle aromatyczne, zaliczane w kuchni do tak zwanych „jabłek winnych”, z których sporządzano kremy podawane jako desery na zimno z najróżniejszymi polewami. Wśród „jabłecznych” deserów warto wymienić jabłka pieczone, nadziewane wymyślnymi kompozycjami i podawane na stół w doskonałych polewach.

Późną jesienią szukało się w sadzie wśród resztek liści trzymających się jeszcze na gałęziach pojedynczych, nie zdjętych w czasie zbioru koszteli. Jabłka tej odmiany były twarde, soczyste i zawsze bardzo słodkie, a te, które zapomniano zerwać i dojrzewały na drzewie smakowały najlepiej. Kosztele przechowywały się bardzo dobrze i długo, podobnie jak i szare renety, które dopiero po wielu tygodniach od zbioru, kiedy za oknami była już pełnia zimy, nabierały doskonałego smaku i aromatu.

W tradycyjnej, polskiej kuchni różne odmiany jabłek odgrywały ważną rolę. W domu mojego dzieciństwa z jabłek sporządzane były rozmaite kremy, leguminy, desery, wypieki i dania podawane bezpośrednio na stół, jak i wyśmienite przetwory, np. galaretki w słojach, konkurujące w smaku z galaretkami porzeczkowymi. W lecie jabłka krojone w plastry suszyło się z przeznaczeniem na kompoty z suszonych owoców (jabłek, gruszek, śliwek). „Zimowe” odmiany jabłek przechowywane były do wiosny w chłodnej i przewiewnej piwnicy. Większość odmian była odporna na choroby, a zabiegi pielęgnacyjne w 3-hektarowym sadzie nie wymagały stosowania tak różnorodnych i silnie działających środków, jak dzisiaj.

Odmianowa różnorodność większości niewielkich, kilkuhektarowych sadów zakładanych przy większych gospodarstwach rolnych i w majątkach ziemskich, była dorobkiem pracy pokoleń sadowników. Jeden ze starych sadowników powiedział, że dawniej sady prowadzono z myślą o konsumentach, podczas gdy obecnie wielohektarowe, monokulturowe sady służą producentom. Chodzi w nich przecież o to, aby najmniejszym nakładem wyprodukować najwięcej jednorodnych, sprzedających się dobrze owoców, które przynoszą szybki dochód. Jest w tym wiele racji. Dotyczy to nie tylko jabłek, ale także innych owoców, których stare, bardzo smakowite odmiany znikają z handlu, ustępując miejsca odmianom produkowanym w monokulturowych uprawach. Przykładem może być jeden ze specjałów polskiej kuchni – gruszki w occie. Najlepiej nadają się do tego gruszki bergamutki, które dziś są prawdziwą rzadkością.

Podobnych przykładów jest więcej i dlatego nie tylko na uznanie, poparcie, ale i możliwie najszerszą popularyzację zasługują działania podejmowanie pod hasłem „ochrony bioróżnorodności”.

W tym roku dokonano podsumowania organizowanego przez Hewlett-Packard Polska IV edycji konkursu „W harmonii z przyrodą”. Pierwsze miejsce i nagrodę w wysokości 25 tys. zł uzyskał projekt: „Ochrona różnorodności biologicznej starych odmian drzew owocowych przez społeczności lokalne” Ośrodka Readaptacji Stowarzyszenia Solidarni PLUS-EKO Szkoły Życia w Wandzinie.

Wandzin to miejscowość położona niedaleko Człuchowa, na południowym skraju województwa pomorskiego. Dawnymi czasy znajdowała się tu siedziba właściciela rozległych dóbr ziemskich składających się głównie z lasów, niewielkich enklaw piaszczystej, kiepskiej ziemi ornej i jezior. W drugiej połowie XIX wieku zadłużone dobra przejęła od właściciela spółka „Berliński Kantor Drzewny”. Z dawnego, wielkiego folwarku wydzielono ponad 100 ha gospodarstwo leśne, a w „pałacu myśliwskim” zamieszkali urzędnicy spółki, która też nie zapisała się wzorową gospodarką. W roku 1928 gospodarstwo leśne eksploatowane ponad miarę przejęła Wspólnota Ziemska Rady Gminy w Przechlewie. Pod koniec wojny 1939 – 1945 w Wandzinie gospodarowali Rosjanie, którzy zajęli te tereny, doprowadzając pałac i pozostałe zabudowania do kompletnej ruiny. Po ich ustąpieniu Wandzin stał się częścią PGR w Płaszczycy. Wyremontowano zabytkowy pałac i pozostałe zabudowania, które później przekazano Bydgoskiej Fabryce Kabli z przeznaczeniem na ośrodek wypoczynkowy. Ośrodek zlikwidowano na przełomie lat 1979-1980 i zabytkowy pałac pozostawiony bez opieki znowu popadł w ruinę. Dopiero w listopadzie 1992 roku pałac z zawalonym już dachem, bez okien i drzwi, z resztkami podłóg wraz z blisko 10-hektarową resztówką oddano w użytkowanie Zarządowi Głównemu Stowarzyszenia Solidarni „Plus”, który zdecydował o utworzeniu tu ośrodka EKO „Szkoła Życia”. Kierownictwo placówki, którą trzeba było stworzyć, powierzono Donatowi Kuczewskiemu. On to, przy pomocy wielu życzliwych ludzi ze Starostwa Powiatowego w Człuchowie, z Gminy w Przechlewie, Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Wisły, Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin oraz ze Small Grants Programme, przeprowadził remont pałacu, zorganizował ośrodek, w którym jest około 100 miejsc m.in. w oddziale hospicjum chorych na AIDS, w oddziale leczniczo-opiekuńczym i dla leczących się od uzależnienia od narkotyków.

Niewielkie ekologiczne gospodarstwo rolne przy ośrodku dostarcza nie tylko potrzebnych produktów, ale także daje możliwość terapii przez pracę. Uprawia się tu m.in. warzywa w tunelach, hoduje króliki zagrożonej wyginięciem rasy Królika Białego Polskiego Popielniańskiego, kury rasy Zielononóżka Kuropatwiana… Jednym z realizowanych tu programów jest „ochrona różnorodności biologicznej starych drzew owocowych przez społeczności lokalne” realizowany od prawie 4 lat, w którym zakłada się wysadzenie na terenie powiatu człuchowskiego 40 tys. jabłoni starych, sprawdzonych dawno odmian.

Grzegorz Hodun z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin pisze m.in. :
„Prostym i skutecznym sposobem ocalenia starych odmian drzew owocowych jest utrzymanie ich w pierwotnym miejscu występowania, w taki sposób, w jaki przetrwały do czasów obecnych. Posadzenie tych odmian w wielu miejscach, na silnie rosnących podkładkach powinno zabezpieczyć je na kolejne 50 – 70 lat. Dzięki tej metodzie mamy szanse zachować stare odmiany drzew owocowych w formie tradycyjnych sadów przydomowych z tradycyjnym sposobem przetwórstwa owoców. Mamy również szansę utrzymać w uprawie odmiany przydatne do domowego przetwórstwa, obecnie prawie wyparte przez te typowo deserowe. Odmiany z tradycyjnych sadów przydomowych, jako mało wrażliwe na choroby, możemy z powodzeniem uprawiać w gospodarstwach ekologicznych lub agroturystycznych. Działania mające na celu ochronę starych drzew owocowych podjęto już w Polsce, m.in. w Chudopczycach k. Poznania i Chrystkowie k. Świecia. Utworzenie w woj. pomorskim w Wandzinie k. Człuchowa kolekcji starych drzew owocowych i ich rozpowszechnianie, jest kolejnym działaniem mającym na celu przywrócenie cennych odmian, które zostały wyeliminowane z naszego krajobrazu.”

Trzy ośrodki w kraju, w których podjęto na szerszą skalę ochronę starych odmian drzew owocowych, to bardzo niewiele.

Kolekcja niektórych starych odmian drzew owocowych w Wandzinie:

  • Cesarz Wilhelm, Papierówka Czerwona, Krąselska
  • Zajęcze Łby Talerzyk Sierpniówka
  • Koralik Jesienny, Grafsztynka
  • Anana
  • Szara Reneta i wiele innych
  • Bauman
  • Sztetyna
  • Cytrynówka, Malinówka
  • Oliwka Żółta, Ananasówka Obelrzycka
  • Papierówka, Grafsztynka inflanck
  • Żelaźniak, Grochówka
  • Szwedka, Boskop
  • Boiken, Antonówka Zwykła
  • Kantówka, Rajskie Jabłuszko
  • Koksa Pomarańczowa, Lancberska
  • Gołąbek, Kosztela

Opracowano z wykorzystaniem broszury
„Ochrona bioróżnorodności w Ośrodku
Readaptacji Stowarzyszenia Solidarni „Plus”.

Fot. JillWellington / pixabay

Ilona to autorka i ekolog, absolwentka studiów z dziedziny ochrony środowiska. Jako wegetarianka z pasją do roślin, w szczególności do swojej kolekcji monster, i kundelkiem Waflem u boku, Ilona pisze inspirujące i naukowo poparte artykuły. Jej teksty oferują praktyczne rady i spostrzeżenia na temat zrównoważonego życia i wpływu na środowisko. 🌱🐾