Zając szarak
Zwierzęta

Zając szarak

Sytuacja zająca szaraka w Polsce i Europie jest dziś na tyle zła, że coraz częściej mówi się o rychłej zagładzie gatunkowej tych zwierząt. Jak jest naprawdę?

Nasz zając szarak (Lepus europaeus) wywodzi się z azjatyckich, rozległych obszarów stepów i lasostepów. Do dziś gatunek ten jest bardzo wrażliwy na wielodniową, dżdżystą pogodę, która, szczególnie w czasie wiosennych wykotów, może mieć fatalny wpływ na młode nie przeżywające takiej aury. Dlatego też raptowny spadek liczebności zajęcy w Polsce, jaki nastąpił w początkach lat dziewięćdziesiątych minionego wieku początkowo powszechnie łączono ze zmianą pogody i wielodniowymi, wiosennymi opadami. Dodatkową, istotną przyczyną spadku liczebności zajęcy w całej prawie Europie były zmiany strukturalne w rolnictwie, które w mniejszym stopniu dotyczyły Polski, ale były aż nadto łatwe do zaobserwowania w krajach Europy Zachodniej, gdzie w miejsce wielokulturowych upraw pojawiły się wielkoobszarowe monokultury, na których zające nie znajdowały wystarczającej ilości pożywienia i dogodnych warunków bytowania i rozwoju. Zające w poszukiwaniu dogodnych warunków bytowania zaczęły „zasiedlać” kurczące się, śródpolne enklawy, dochodziło do łatwego rozprzestrzeniania się wśród nich chorób i masowych padnięć. Zanim do tego doszło w krajach Europy Zachodniej, pomimo intensywnych polowań ma zające, ilość tych zwierząt nie malała, a w niektórych latach nawet rosła.

Liczebność szarego zająca

W Niemczech na przełomie lat 1974 – 1975 w sezonie polowań na zające ustrzelono ponad 1 milion 400 000 tych zwierząt, ale już w latach następnych populacja niemieckich zajęcy zaczęła się niepokojąco kurczyć. Dziś zające stanowią tam prawdziwą rzadkość.

Nikt nie przewidywał, że polskie zające staną w obliczu zagłady gatunkowej już w kilkadziesiąt lat później. Popularne szaraki obecne w Polsce od setek lat, utrwalone w malarstwie, literaturze, obyczajowości i także w… kuchni, szczególnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia, kiedy to zajęczy comber, zając w śmietanie z buraczkami, pojawiały się na stołach wielu domów jako tradycyjne danie, miałby zniknąć?

Według szacunkowych danych Ministerstwa Środowiska i Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego w roku 1990 żyło w Polsce 1 milion 153 000 zajęcy, które w strukturze agrarnej naszego rolnictwa nie napotykały na tak dotkliwe bariery, jak w Zachodniej Europy, znajdując u nas znacznie więcej miejsc odpowiadających ich wymaganiom życiowym – śródpolnych miedz, kęp drzew i krzewów, torfowisk sąsiadujących z uprawnymi polami i z urozmaiconymi uprawami, i wiele innych podobnych miejsc, które zapewniały naszym zającom dostatek pożywienia i łatwość znalezienia dogodnej kryjówki w chwilach zagrożeń. Zając nie ma wygórowanych potrzeb pokarmowych, zadowala się dziko rosnącymi trawami, pożywia się koniczyną, zjada niektóre chwasty, czasem uszczknie pędy zbóż, a w zimie, kiedy brakuje dostępnego pożywienia, zadowala się czasem korą młodych drzew i pędów, co od setek lat było prawdziwym utrapieniem sadowników. Pomimo sprzyjających warunków, populacja zajęcy w czasie zaledwie pięciu lat zmniejszyła się w Polsce blisko o 25 procent. Biorąc pod uwagę wcześniejsze szacunki określające liczebność zajęczej populacji nie na 1 milion 153 000 ale na około 3 miliony sztuk, to spadek był znaczniej większy niż owe 25 procent.

W roku 1995 roku mieliśmy o 228 100 sztuk mniej niż w roku 1990. W następnym roku ilość zajęcy zmalała o 102 500 sztuk, a w roku 1996 populacja polskich zajęcy zmniejszyła się jeszcze o 208 300 sztuk.

Dane z ubiegłego roku są alarmujące, bowiem w porównaniu z rokiem 1990 populacja naszych zajęcy zmniejszyła się o blisko połowę i liczyła około 660 000 sztuk w całym kraju. Ilość zajęcy w niektórych województwach zmniejszyła się tak drastycznie, że już dziś można mówić o wymieraniu tam tego gatunku. W statystykach publikowanych w roku 2001 podawano, że w województwie lubuskim było 10 000 zajęcy, na Opolszczyźnie 122 000, a Zachodniopomorskiem 179 000 tych zwierząt. Po upływie dwóch lat ilość zajęcy w woj. lubuskim spadła do 6800 sztuk, na Opolszczyźnie do 6200 sztuk, a w Zachodniopomorskiem do 10 300 sztuk. Równie duże spadki ilości zajęcy odnotowano w tym czasie na terenie województwa pomorskiego i śląskiego. Nie ma w Polsce obszaru, na którym nastąpiłaby ostatnio choć minimalna odbudowa zajęczej populacji, a wszędzie są odnotowywane spadki.

Przyczyny zagłady zająca

Czy znane są przyczyny gatunkowej zagłady zajęcy w Europie i w Polsce?
Przyczyny są znane. Oprócz kurczenia się przestrzeni życiowych i dżdżystej pogody są to liczni wrogowie i prześladowcy zajęcy, wśród których na pierwszym miejscu trzeba dziś wymienić lisy, za nimi tchórze, norki (oczywiście amerykańskie, bo rodzimych już praktycznie nie ma), kuny leśne i domowe, duże ptaki drapieżne, a także wałęsające się wszędzie niezliczone już dziś bezpańskie psy i koty, kłusownicy, samochody i myśliwi. Dorosły zając znany jako szybkobiegacz mogący osiągnąć prędkość do 70 kilometrów na godzinę, a do tego obdarzony wyjątkową umiejętnością widzenia dookoła wszystkiego co przed nim i za nim, ma w gruncie rzeczy niewiele możliwości obrony przed tak licznymi prześladowcami.

Choroby

EBHSV (European Brown Hare Syndrome Virus) Wśród najgroźniejszych prześladowców zajęcy, przed którym zając nie jest w stanie salwować się ucieczką jest wirus powodujący epidemię syndromu zajęczego, który dziesiątkuje dorosłe zające i powoduje śmierć większości młodych. Te nieliczne zające, które przeżywają infekcję i mogą przekazać potomstwu genowy zapis odpornościowy, najczęściej padają łupem drapieżników lub rzadziej myśliwych rezygnujących ostatnio z polowań na szaraki.

Drapieżniki

Lisy są jednym z największych zagrożeń dla zajęcy. Zdaniem wielu leśników i myśliwych „… stosowanie szczepionek przeciwko lisiej wściekliźnie zrzucanych co roku z samolotów nabija tylko kieszenie producentom tych preparatów powodując poważne zakłócenia w przyrodzie. Nikt od lisów wścieklizną się nie zaraził, a stosowanie szczepionek stanowi szkodliwą dla przyrody ochronę tych zwierząt”.

Od czasu stosowania szczepionek przeciwko lisiej wściekliźnie ilość tych zwierząt w Polsce niepokojąco wzrasta. W roku 1990 mieliśmy w kraju 55 800 lisów i warto przypomnieć – 1 153 800 zajęcy. W kilkanaście lat później, w roku 2003 w statystykach odnotowano obecność w Polsce 184 800 lisów i zaledwie 493 900 zajęcy.

W niektórych województwach jest dziś więcej lisów niż zajęcy, których być może już tylko część żyje naprawdę, a pozostałe figurują w statystykach. W województwie lubuskim jest, według tych statystyk, 8 900 lisów i tylko 6 800 zajęcy, w województwie pomorskim obok 12 500 lisów usiłowało przetrwać zaledwie 11 700 zajęcy. Pamiętając, że dorosły lis potrafi w ciągu roku upolować do 35 zajęcy, nie wspominając tu młodych, a także piskląt ptaków gniazdujących na ziemi (których też jest co roku coraz mniej) systematyczny wzrost ilości lisów nie wróży niczego dobrego.

Ludzie

W Niemczech szacowano, że pod kołami samochodów ginęło rocznie ponad 10 procent populacji zajęcy. W Polsce szacunki te sięgają wielkości do 25 procent populacji, a dzieje się tak dlatego, że nie mamy przy drogach odpowiednich zabezpieczeń chroniących zwierzęta przed kolizjami. Nie ma nie tylko płotów przy drogach, ale i „zielonych mostów” umożliwiających zwierzętom bezpieczne wędrówki nad szosą.

Kłusownictwo będące w Polsce zjawiskiem masowym również przyczynia się do gwałtownego spadku populacji zajęcy. Kłusownicy znając skłonność zajęcy do wałęsania się nocą po drogach, po zmierzchu wyruszają z psem na śródpolne trakty. Pies zostaje puszczony, gdy tylko zając znajdzie się w światłach reflektorów. Pies jadący o północy na traktorze nie budzi podejrzeń żadnego przedstawiciela władzy. Gospodarzowi wolno wozić psy gdzie zechce.

Wiele szkód wyrządzają bezpańskie psy i koty wałęsające się po lasach i polach. Polskie prawo i wymiar sprawiedliwości wciąż są zbyt pobłażliwe wobec przestępstw traktowanych jako działania „o niewielkiej szkodliwości społecznej”, co jest oczywistą nieprawdą.

Polowania na zające

Kilogram mrożonego zająca w delikatesach przy pl. Wilsona w Warszawie kosztuje 176 zł. (Dorosły zając waży od 2.5 do 6.5 kg.) W porównaniu z dziczyzną, sarniną czy zwykłą wołowiną jest to cena bardzo wysoka, bo zajęcy jest mało, co roku coraz mniej. I warto już dziś zastanowić się nad dniem, w którym jakiś zamożny człowiek kupi i zje ostatniego zająca w Polsce. Bo na zające wciąż się poluje, przynajmniej formalnego zakazu polowań nie ma. Wprawdzie w wielu kołach myśliwskich uważa się dziś polowania na zające za nieetyczne, ale w sezonie polowań na szaraki na przełomie lat 2002 – 2003 odstrzelono 67003 zające i 3 000 żywych odłowiono w sieci z przeznaczeniem na eksport. Bilans polowań na zające w niektórych województwach jest żałosny i przypomina dobijanie leżącego: w sezonie 2002-2003 w województwie dolnośląskim ustrzelono łącznie 19 zajęcy, w lubuskim -17, w zachodniopomorskim – 191. Najwięcej zajęcy upolowano w województwie mazowieckim – 20013.

Polski Związek Łowiecki podejmuje rozmaite działania mające wzmocnić populacje polskiego szaraka, został uruchomiony specjalny program ZG PZŁ do tego zmierzający, rozważana jest sprawa wstrzymania na jakiś czas polowań na zające. Także Lasy Państwowe rozpoczęły hodowlę zajęcy w Nadleśnictwie w Świebodzinie w Lubuskiem. Będziemy pisali o tych poczynaniach na łamach „Przyrody Polskiej”, bo tylko zintegrowane wysiłki nas wszystkich pozwolą uchronić zająca szaraka przed zagładą.

Należy też wnikliwie rozważyć celowość objęcia zająca szaraka ochroną gatunkową. Jutro może być za późno.

Fot. 12019

Michał to doświadczony ornitolog i miłośnik polskiej przyrody. Jego pasje obejmują rowerowe wyprawy i zwiedzanie parków narodowych. Jego teksty są bogate w fachową wiedzę i osobiste doświadczenia, służąc jako zachęta do odkrywania i ochrony rodzimej natury. 🐦🚴‍♂️🏞