Zachmurzone miasto
Ochrona przyrody

Zmiany klimatyczne w Polsce

Zmiany klimatyczne w Polsce są faktem. Anomalie pogodowe: huragany, trąby powietrzne, duże wahania temperatury, gwałtowne opady i długotrwałe susze stały się rzeczywistością i od kilkunastu lat nie dziwią już nikogo.

Polska z racji swojego położenia geograficznego znajduje się w miejscu sprzyjającym ścieraniu się różnorodnych mas powietrza wpływających na kształtowanie się skrajnie różnych stanów pogody, a w rezultacie na cały klimat naszego kraju. Mieszają się tutaj masy powietrza polarno-morskiego, znad północnego Atlantyku lub podzwrotnikowo – morskiego z rejonu Wysp Azorskich, typowo arktycznego znad Morza Arktycznego, polarno-kontynentalnego, znad północnej części Europy Wschodniej oraz podzwrotnikowo-kontynentalnego znad południowo-zachodniej Azji. Na cyrkulację powietrza bardzo duży wpływ wywierają również tzw. ośrodki aktywności atmosferycznej: niż islandzki i podzwrotnikowy wyż azorski, w którym powstają wędrujące w kierunku wschodnim swoiste wiry powietrzne, nazywane inaczej depresjami barycznymi lub niżami. Zimą nad Polską formuje się jeszcze trzeci ośrodek baryczny – tzw. wyż euroazjatycki.

Niemniej przez większą część roku przeważa w kraju cyrkulacja zachodnia, która związana jest nierozerwalnie z przesuwaniem się niżów barycznych ze strefy Oceanu Atlantyckiego. To wszystko sprawia, że klimat naszego kraju charakteryzuje się dużą zmiennością pogody i znacznymi wahaniami w przebiegu czterech pór roku w następujących po sobie latach, czego bieżący rok jest doskonałym przykładem.

Jeszcze piętnaście lat temu obserwowaliśmy w Polsce aż sześć różniących się od siebie pór roku: zimę, przedwiośnie, wiosnę, lato, słoneczną i ciepłą jesień oraz mgliste i deszczowe przedzimie – a dzisiaj mamy już do czynienia z wyraźnym rozmyciem się tych konkretnych okresów.

Pierwsze zmiany klimatu były obserwowane w Polsce już w średniowieczu, które było ciepłe i przez klimatologów zostało określone mianem średniowiecznego optimum, a swoje apogeum osiągnęło w latach 1150 – 1300. Średniowieczne ocieplenie doprowadziło w Europie do tego, że na Grenlandii hodowano bydło, na Islandii uprawiano zboże, a Anglia słynęła z produkcji i eksportu win. Niestety, dobre ciepłe czasy skończyły się w XIV wieku wraz z nadejściem ochłodzenia, w wyniku którego z Islandii zniknęły zboża (pojawiły się tam ponownie dopiero w drugiej połowie XX wieku). Później przyszły chłodne stulecia: XVII i XVIII, które zostały zapamiętane w Europie jako tzw. mała epoka lodowa, trwająca nieprzerwanie od 1550 do 1850 roku. To właśnie w tym okresie doszło do spadku średniej temperatury w Polsce o ponad 1 stopień Celsjusza.

Klimat Polski od końca drugiego tysiąclecia ulega powolnym, aczkolwiek odczuwalnym zmianom. Istnieją hipotezy mówiące, że obecny okres ciepła w kraju oraz całej Europie Środkowej jest tzw. falą holoceńską. Zwolennikiem tej teorii jest wybitny klimatolog Jan Pretel z czeskiego Instytutu Hydrometeorologicznego w Pradze. Podobnego zdania są również klimatolodzy zajmujący się badaniem i analizowaniem występujących w kraju anomalii pogodowych z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie, którzy uważają, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat temperatura wzrośnie o 2 stopnie latem i ok. 6 stopni zimą. Zmiana klimatu – polegająca na jego ociepleniu – ma już także swoje odzwierciedlenie w świecie zwierząt, ponieważ zaczynają pojawiać się dotąd nieznane i wcześniej niespotykane gatunki ptaków np. szczudłak i czapla biała. Z kolei gatunki zimnolubne, takie jak nury, migrują w kierunku północy. W tamtym kierunku przesuwa się również zasięg występowania popularnego w lasach świerku.

W XIX wieku zmiany te przybrały jednak wyraźnie na sile. Odchylenia temperatury, prędkości wiejących wiatrów oraz pojawienie się dotąd nie występujących huraganów w stosunku do średnich miesięcznych, rocznych i wieloletnich, spowodowały wystąpienie wielu niekorzystnych zjawisk pogodowych np. długotrwałych susz (w latach: 1982, 1992, 1993, 1994, 2000 i 2001) i dużych powodzi (jak chociażby ta z lipca 1997 roku, która została uznana za największą od 500 lat).

Przykładem postępujących zmian klimatycznych w ostatnim 100-leciu jest zmniejszenie się powierzchni wszystkich jezior w Polsce o ok. 44 proc. Proces tak szybkiego zanikania naturalnych zbiorników wodnych rozpoczął się w kraju przed ok. 160 laty i pogłębia się z każdym rokiem.

Zanikają głównie małe, leśne jeziora, które po prostu wysychają, przekształcając się w bagna. Wyliczono, że średnie tempo zmniejszania się ogólnej powierzchni jezior waha się w Polsce od 0,05 proc. (na Pojezierzu Warmińsko-Mazurskim) do 0,15 proc. na najbardziej zagrożonym pod tym względem Pojezierzu Kujawskim i Wielkopolskim. Sto lat temu w Wielkopolsce było jeszcze 11068 małych zbiorników wodnych. Do 1940 roku przetrwały 4873, a do 2003 roku tylko 2490.

Z roku na rok wysychają bezpowrotnie jeziora, które miały i mają nadal ogromne znaczenie dla szeroko rozumianych ekosystemów i stosunków wodnych w otaczającym je regionie, nie mówiąc już o funkcjach gospodarczych. Sytuacja taka jest najbardziej zauważalna w południowej i południowo – wschodniej części naszego kraju. Zdaniem naukowców z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej decydujący wpływ na tego typu zjawiska ma proces zmiany klimatu w naszym kraju.

Globalny wzrost temperatury może również doprowadzić w Polsce do zmian w rozkładzie i obiegu opadów, zarówno w skali regionalnej, jak i ogólnokrajowej. Klimatolodzy zaobserwowali na przestrzeni ostatnich 12 lat, że w kraju zmieniła się dotychczasowa struktura opadów, co polega na tym, że w ciągu miesiąca występują 2 – 3 ulewy, a w pozostałym okresie obserwuje się wyraźne znamiona suszy.

W niedalekiej przyszłości spodziewane jest wzmożenie cyklu hydrologicznego, tj. wzrost opadów w jednych regionach, a w innych – spadek, zwiększenie się parowania, zmniejszony odpływ oraz redukcja zimowa pokrywy śnieżnej. Następstwa tych zmian będą miały znaczący wpływ na środowisko naturalne całego kraju.

Potencjalne zmiany średnich rocznych opadów w Polsce, oszacowane na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, wskazują jednoznacznie na wyraźne zmniejszenie się tzw. średnich rocznych opadów w południowozachodniej części kraju o ok. 5 proc. oraz zwiększenie średnich rocznych opadów na wschodzie o ok. 4 proc. Należy tu jednak nadmienić, że podczas gdy w odniesieniu do temperatury wszystkie prognozy klimatyczne zgodnie wskazują na jej postępujący wzrost, to w odniesieniu do opadów uzyskiwane wyniki znacznie różnią się od siebie, ponieważ jedne przewidują zwiększenie ilości opadów w Polsce, a inne ich zmniejszenie.

Mimo niejednoznaczności prognoz, konieczne jest konsekwentne ulepszanie systemu gospodarowania zasobami wodnymi w Polsce. Dlatego niezbędna wydaje się racjonalizacja wykorzystania wody, w tym zwiększenie poziomu jej retencji, które może okazać się niezwykle skuteczną ochroną przed niekorzystnymi konsekwencjami zmian klimatu. Prawdopodobnie zmiany temperatury powietrza i obiegu wody w środowisku naturalnym pociągną za sobą poważne konsekwencje zarówno w odniesieniu do funkcjonowania większości ekosystemów, jak i działalności gospodarczej człowieka. W związku z tym powinniśmy się liczyć ze zwiększeniem częstości występowania wszelkiego rodzaju anomalii pogodowych (upałów, susz, powodzi, huraganowych wiatrów, trąb powietrznych, gradobić, gwałtownych ulew itp) oraz z podniesieniem poziomu morza (co niewątpliwie zaważy na życiu społeczeństw zamieszkujących wybrzeża morskie na całym świecie). Konieczne będzie również dostosowanie rolnictwa, gospodarki leśnej, wodnej oraz innych sektorów gospodarki do zmienionych warunków klimatycznych.

Fot. annajelec / pixabay

Michał to doświadczony ornitolog i miłośnik polskiej przyrody. Jego pasje obejmują rowerowe wyprawy i zwiedzanie parków narodowych. Jego teksty są bogate w fachową wiedzę i osobiste doświadczenia, służąc jako zachęta do odkrywania i ochrony rodzimej natury. 🐦🚴‍♂️🏞