Spotkanie przyrodników
Ochrona przyrody

Jelenie dobre i złe

W połowie lutego w auli Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie odbyło się seminarium poświęcone przyszłości zwierząt dziko żyjących w Polsce. Uczestniczyli w nim reprezentanci rozmaitych dyscyplin nauk biologicznych, rolnych i leśnych, a także przedstawiciele resortu środowiska. Licznie przybyli również leśnicy z Lasów Państwowych i parków narodowych. W trzech sesjach tematycznych dyskutowano nad sytuacją wybranych gatunków ssaków i ptaków oraz o znaczeniu zwierząt wolno żyjących dla człowieka.

Profesor Andrzej Białas, prezes Polskiej Akademii Umiejętności, otwierając seminarium przytoczył anegdotę o swym znajomym – myśliwym. Otóż jego łowieckiego hobby nie tolerowała nastoletnia córka. Na tym tle w rodzinie narastał konflikt. Wreszcie ojciec-myśliwy wytłumaczył córce, że w przyrodzie są zwierzęta dobre i złe, a on poluje wyłącznie na te złe… W ten sposób konflikt został zażegnany. Czy w tym duchu uda się także zażegnać narastający konflikt między ekologami a myśliwymi podczas tego seminarium ? – pytał retorycznie prof. Białas zebranych. Do jego wypowiedzi nawiązywano podczas wielogodzinnej dyskusji wielokrotnie, bo nie da się ukryć, że interesy myśliwych i ekologów na niektórych polach są wspólne, ale na innych całkowicie rozbieżne.

Leśnicy są za

Łowiectwo i ochrona przyrody to integralne składniki gospodarki leśnej. To główna teza wystąpienia Alfreda Króla, dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, który na krakowskim seminarium reprezentował dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Zadania z zakresu obu tych dziedzin są precyzyjnie zdefiniowane w aktach prawnych regulujących funkcjonowanie leśnictwa w Polsce. Leśnicy chełpią się, że znowelizowana w 1991 roku ustawa o lasach całkowicie odwróciła priorytety w gospodarce leśnej, dając pierwszeństwo ochronie zasobów leśnych, w tym świata zwierząt. Z kolei inne akty prawne, jak ustawa o ochronie przyrody i prawo łowieckie precyzują zadania w tych dziedzinach, wymuszając wręcz proekologiczne zachowania leśników.

W dziedzinie łowiectwa nadleśnictwa i regionalne dyrekcje LP współpracują z Polskim Związkiem Łowieckim i zarządcami obwodów łowieckich. Ta współpraca dotyczy głównie sporządzania planów łowieckich, zwalczania kłusownictwa, kontroli liczebności stanów zwierzyny, pomocy w wycenach odszkodowań za szkody wyrządzane przez zwierzynę w rolnictwie (szkody w lasach obciążają Lasy Państwowe). Szczególną rolę w tym zakresie przypisano tzw. ośrodkom hodowli zwierzyny. W nich to leśnicy zagospodarowują łowiska w sposób wzorcowy, odtwarzają gatunki zagrożone, inicjują badania nad kondycją populacji zwierząt łownych oraz organizują szkolenia i doradztwo na rzecz myśliwych.

W ochronie przyrody natomiast leśnicy współpracują zarówno z wojewódzkimi konserwatorami przyrody jak i pozarządowymi organizacjami ekologicznymi. Dla większości nadleśnictw sporządzono profesjonalne programy ochrony przyrody. Niektóre z nich powstały z pomocą lokalnych organizacji ekologicznych (np. w RDLP Szczecin, Lublin, Zielona Góra). Większość kosztów ochrony przyrody w lasach pokrywają Lasy Państwowe, mimo ustawowego zapisu o finansowaniu tych zadań z budżetu państwa (wiadomo, dziura budżetowa!). Dzięki wprowadzeniu nowych, proekologicznych zasad gospodarki leśnej, wzrasta zróżnicowanie biologiczne naszych lasów. Przybywa w nich śródleśnych bagien, jeziorek, mokradeł i torfowisk dających schronienie licznym gatunkom. Tak to widzą leśnicy, ale również międzynarodowe organizacje ekologiczne, jak WWF, przyznające ekologiczne certyfikaty zarządcom lasów.

Stworzenia duże i małe

Podczas seminarium zastanawiano się nad kondycją wybranych gatunków zwierząt oraz czynnikami warunkującymi trendy dynamiki liczebności ich populacji. Omawiano gatunki najpospolitsze z listy zwierząt łownych oraz chronione. Zdaniem wielu zabierających głos dużym problemem gospodarowania zwierzyną łowną, ale także dotyczy to zwierząt chronionych, jest wiarygodność metod liczenia stanów zwierzyny. Dotyczy to zwłaszcza jeleni. Leśnicy są zdania, że myśliwi w kołach łowieckich zawyżają stany liczbowe tego gatunku, dzięki czemu polowania są łatwiejsze i efektywniejsze. To jednak odbija się na strukturze populacji. Jest ona, zdaniem naukowców z placówek badawczych zajmujących się łowiectwem, poważnie zakłócona, a to wymaga korekt. Zbyt duża liczba zwierząt w łowisku powoduje szkody w lasach, na które – jak podkreślają leśnicy – nas nie stać. O tych trudnych sprawach mówili m.in. prof. Roman Dziedzic z Akademii Rolniczej w Lublinie oraz dr Krzysztof Morow, główny specjalista ds. łowiectwa w Ministerstwie Środowiska.

Natomiast dr Zygmunt Giżejewski ze Stacji Doświadczalnej PAN w Popielnie zaprezentował wyniki swoich prac na temat płodności byków jelenia szlachetnego w zależności od pory roku. Wynika z nich, że są one w najlepszej biologicznej kondycji między 25 września a 23 października.

Prof. Jacek Goszczyński ze stołecznej SGGW przedstawił sytuację wybranych drapieżników, podkreślając że rośnie zainteresowanie tą grupą zwierząt zarówno pozarządowych organizacji ekologicznych, jak i placówek badawczych. Zdaniem profesora w najbliższych latach należy się spodziewać wzrostu liczebności w Polsce takich gatunków jak lis, norka amerykańska, wydra, kamionka, szop, jenot i borsuk. Krajowe populacje tumaka, niedźwiedzia brunatnego, wilka oraz łasicy są stabilne, natomiast zdecydowanie zagrożone są gronostaj, ryś, tchórz i żbik. Wśród przyczyn zagrożeń tych ostatnich wymienił drapieżnictwo (w tym ataki zdziczałych psów), zagrożenia komunikacyjne, duże inwestycje w środowisku blokujące szlaki migracyjne zwierząt, kłusownictwo, skażenia środowiska.

O kondycji rysia w Polsce mówił dr Piotr Nowicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem obserwujemy regres tego gatunku w naszym kraju, mimo obserwowanych wahań liczebności. Od 1994 roku, tj. od czasu objęcia rysia ochrona gatunkową, dane na jego temat są coraz mniej wiarygodne. Zdaniem uczonego wynika to z faktu, że myśliwi przestali się już tym gatunkiem interesować. Na spadek liczebności rysia ma wpływ kłusownictwo, konkurencja pokarmowa z wilkiem oraz fragmentacja przyrody. Próby introdukcji zwierzęcia powinny dotyczyć Pomorza Pomorskiego i Sudetów Wschodnich. Uczony uznał eksperyment wprowadzenia rysia do Puszczy Kampinoskiej za chybiony.

Z kolei dr Izabela Wierzchowska, również z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przedstawiła sytuację wilka w Polsce. To najbardziej kontrowersyjny gatunek w kraju – stwierdziła na wstępie. Przypomniała haniebną historię eksterminacji wilków w Polsce, zwłaszcza po II wojnie światowej. Po wprowadzeniu całkowitej ochrony wilków w Polsce, ich liczebność wzrosła na tyle, że zaczęły one wyrządzać coraz większe szkody w pogłowiu jeleniowatych i wśród zwierzą hodowlanych. Paradoksalnie ochrona wilka może się stać przyczyną zagrożenia tego, bo – jak twierdzą uczona i jej szef, prof. Bogusław Bobek – zwierzę będzie prześladowane przez rolników. Oboje naukowcy postulują wprowadzenie selekcyjnych odstrzałów lub odłowu wilków z regionów ich nadmiernej liczebności.

Atrakcją tej części seminarium było wystąpienie dr. Wojciecha Gąsienicy Byrcyna, byłego dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego, na temat populacji świstaka w Tatrach.

Ptak ptakowi nie równy

Drugą część seminarium poświęcono ptakom. Prof. Jacek Wasilewski z Uniwersytetu Jagiellońskiego scharakteryzował populacje wybranych gatunków. Na podstawie doniesień krajowych oraz własnych badań doszedł do przekonania, że trend zmian w obrębie krajowej awifauny jest niekorzystny. Okazuje się, że więcej gatunków wykazuje regres, choć 35 gatunków zwiększa swoją liczebność i areał. Należą do tej grupy m.in. mewy, krukowate, gołębie i kaczki. Ale trzeba skupić uwagę na gatunkach znajdujących się w sytuacji dramatycznej jak np. bączek – najmniejsza czapla w Polsce, podgorzałka, cietrzew, kulon, batalion, kraska i dzierzby, płomykówka. Zdaniem profesora jedną z istotnych przyczyn – obok degradacji siedlisk – spadku liczebności populacji tych ptaków są straty na zimowiskach w Afryce, gdzie nadal na szeroką skalę stosuje się pestycydy.

Sporo uwagi poświęcono sytuacji głuszca w naszym kraju. Gatunek ten szacowany na ok. 600 par występuje w Lasach Janowskich, Puszczy Solskiej, Puszczy Augustowskiej, w Karpatach i Sudetach. Wśród przyczyn zaniku głuszca wymienia się przede wszystkim polowania na tokach i kłusownictwo, intensywną gospodarkę leśną (w tym zakładanie w przeszłości monokultur, grodzenie upraw, chemiczne zwalczanie owadów) melioracje odwadniające, presję drapieżników, zanieczyszczenie środowiska oraz penetrację gniazd przez ludzi.

Kolejnym ptasim bohaterem krakowskiego seminarium był kruk, który dość powszechnie mylony jest z gawronem. Gatunek ten jest w niezłej kondycji. Gnieździ się na terenach z wysokimi drzewami, żywiąc się padliną , ale także jajami i młodymi zającami. Poluje jak sęp, wypatrując zdobyczy z wysoka. Kruki często gromadzą zapasy na czarną godzinę, zakopując pożywienie w ziemi.

Omawiając rozmieszczenie, liczebność oraz kondycję populacji ptaków drapieżnych wiele uwagi poświęcono próbom reintrodukcji sokoła wędrownego oraz koegzystencji z człowiekiem jastrzębia gołębiarza.

Obok nas

W ostatniej części seminarium zastanawiano się nad znaczeniem dzikich zwierząt dla człowieka. Główny organizator spotkania, prof. Bogusław Bobek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, skrytykował działania władz ochrony środowiska za zbytnie uleganie środowiskom ekologów naciskających na obejmowanie ochroną kolejnych gatunków łownych. W ciągu 10 lat z listy gatunków łownych ubyło 42 % gatunków i były to – jak się wyraził profesor – decyzje polityczne a nie merytoryczne. Jego zdaniem ścisła ochrona zaszkodzi np. wilkom, które będą tępione przez hodowców zwierząt gospodarskich, jak już w przeszłości bywało.

Generalny wniosek wypływający z dyskusji brzmiał: trzeba doskonalić metody badania kondycji poszczególnych gatunków żyjących obok nas, po to by w sposób racjonalny gospodarować ich populacjami. Nie da się w dobie tak intensywnych zmian w środowisku pozostawić „naszych mniejszych braci” samych sobie. Trzeba ingerować tam, gdzie widoczne są symptomy zagrożenia. I dotyczy to zarówno zanikania gatunku, jak i nadmiernych stanów. Czyżby więc rzeczywiście obok nas żyły „jelenie dobre i złe” ?

Fot. Free-Photos

Michał to doświadczony ornitolog i miłośnik polskiej przyrody. Jego pasje obejmują rowerowe wyprawy i zwiedzanie parków narodowych. Jego teksty są bogate w fachową wiedzę i osobiste doświadczenia, służąc jako zachęta do odkrywania i ochrony rodzimej natury. 🐦🚴‍♂️🏞