Polowanie z psem
Ochrona przyrody

Kłusownictwo i kradzieże w lasach

Jak ze swego

Gdy na kieleckiej wsi urodzi się syn, ojciec bierze go ponoć na ręce, zanosi do najbliższego lasu i mówi: patrz synku, to wszystko twoje… Może to tylko legenda, ale faktem jest, że na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu liczba kradzieży drewna czy niszczenia leśnego mienia jest trzykrotnie większa niż średnia krajowa.

Las to otwarty magazyn, z którego, jeśli ktoś zechce, może wynieść – albo doń wnieść – co mu się podoba. Tak było od zarania dziejów. Tak jest i teraz. O ile jeszcze w Polsce przedwojennej kradzieże drewna na większą skalę miały charakter incydentalny, bo ludność wiejska z biedy wybierała zwykle jedynie gałęzie na opał, o tyle obecnie kradzieże dokonywane są na dużą skalę, nierzadko w sposób zorganizowany.
W terminologii leśnej takie czynności, jak kradzież drewna i gałęzi, kłusownictwo, niszczenie mienia leśnego czy tzw. bezprawne korzystanie z lasu (tj. wjeżdżanie do lasu samochodem, wwożenie tam śmieci itp.) określane jest mianem szkodnictwa leśnego.Drewno przygotowane do wywozu bywa łupem złodziei.

  • W skali kraju straty z tego tytułu wyniosły w 2003 r. ok. 6,7 mln zł – mówi Mariusz Kwieciński, pełniący obowiązki głównego inspektora straży leśnej. – Najgorszy pod tym względem był rok 2001, kiedy łączne straty Lasów Państwowych z tytułu szkodnictwa leśnego sięgnęły kwoty 7,6 mln zł. Najwięcej, bo 58 proc., stanowią szkody wynikające z kradzieży drewna, 25 proc. szkód to kradzież lub zniszczenie mienia nadleśnictwa, zaś 15 proc. strat stanowi kłusownictwo.

Zawodowcy i amatorzy

Aby zapobiegać takim zjawiskom w Lasach Państwowych działa Straż Leśna. Jest to służba leśna, dysponująca specjalnymi uprawnieniami, mająca za zadanie ochronę leśnego mienia. Leśni strażnicy są systematycznie szkoleni tak w zakresie prawa, elementach kryminalistyki, jak i walce wręcz oraz posługiwaniu się bronią (szkolą ich ci sami instruktorzy, którzy odbywają zajęcia w jednostce GROM).
Praca strażników leśnych jest zorganizowana następująco: W każdym nadleśnictwie funkcjonuje posterunek Straży Leśnej, zwykle dwu- lub trzyosobowy. Strażnicy pełnią dyżury w terenie, często z policjantami. Ściśle współpracują z leśniczymi i podleśniczymi, którzy wykonując swoje rutynowe czynności w lesie, mają obowiązek zawiadomienia Straży Leśnej o wykryciu każdego zdarzenia z zakresu szkodnictwa leśnego. Wówczas do akcji wkraczają strażnicy.

Taka organizacja pracy w zwalczaniu szkodnictwa leśnego ma głęboki sens – podkreśla Adam Jamka, główny specjalista ds. ochrony mienia i ochrony przeciwpożarowej w RDLP w Radomiu.

  • Chodzi tu o bezpieczeństwo naszych pracowników. Unikamy sytuacji, w której interweniuje leśniczy czy podleśniczy, bo zwykle przestępcy pochodzą z lokalnej społeczności i mogą się na nich mścić. W Lasach Państwowych dochodziło już do takich tragicznych zdarzeń. Były wypadki ostrzelania czy podpalenia leśniczówek, przebijania opon w samochodach czy gróźb pod adresem leśników i ich rodzin. Z drugiej strony leśniczowie i podleśniczowie, nie narażeni na odwet, sumiennie i bez obaw wypełniają swoje obowiązki w tym zakresie.
  • Statystyka zdarzeń z zakresu szkodnictwa leśnego w terenie radomskiej dyrekcji odzwierciedla trendy w całym kraju. W 2003 r. największe straty spowodowane były kradzieżami drewna. Zanotowano 1701 takich zdarzeń, a wartość skradzionego drewna o masie 4,2 tys. m sześc. oszacowano na ponad 540 tys. zł., co stanowiło 85 proc. wartości wszystkich strat z tytułu szkodnictwa. Najgorszy pod tym względem był rok 1995, kiedy to zanotowano 3484 wypadki kradzieży drewna o masie ponad 10,5 tys. m sześc.

Kto kradnie drewno z lasu? Z reguły zawodowi złodzieje, ale zdarza się, że tzw. porządni obywatele, którzy załadują do bagażnika swego samochodu kilka wałków wyrobionego drewna stosowego. Takie drewno kradzione jest0 zarówno przez zawodowców, jak i amatorów, z przeznaczeniem na drewno kominkowe, na które jest ostatnio spory popyt, zwłaszcza wokół dużych miast. Ale na opał kradną też mieszkańcy wsi, zwykle jednak z biedy, bo nie stać ich na kupienie drogiego węgla, nie mówiąc już o założeniu instalacji gazowej. To oczywiście nikogo nie usprawiedliwia, jednak da się zrozumieć. Dlatego inż. Jamka wielokrotnie podczas narad z nadleśniczymi z RDLP w Radomiu apelował, by nikt z miejscowych chętnych do zakupienia drewna opałowego nie odchodził z nadleśnictwa z kwitkiem. Bo nie mając wyboru, sam sobie to drewno z lasu weźmie.
Co innego zawodowi złodzieje, którzy przyjeżdżają do lasu z profesjonalnym sprzętem i albo kradną dłużyce, albo drewno stosowe przygotowane do wywozu. Często swoje działania maskują sfałszowanymi dokumentami zakupu drewna, ale strażnicy leśni orientują się, że wywożone drewno jest świeżo ścięte.

Zagłada jodeł i inne barbarzyństwa

Wielkim problemem na terenie radomskiej dyrekcji jest nielegalne pozyskiwanie stroisz u jodłowego, zwłaszcza przed Świętem Zmarłych i przed świętami Bożego Narodzenia. Choć amatorów jedliny nie brakuje przez cały rok. Zwykle w tym czasie Straż Leśna przeprowadza akcję „Jodła”, która polega nie tylko na patrolowaniu lasu i dróg między leśnymi kompleksami, ale także na penetrowaniu okolic wsi, opuszczonych zabudowań czy niecek w terenie, bo tam zazwyczaj chowana jest jedlina.

Mamy tu do czynienia z przestępczością sprytnie zorganizowaną – mówi Andrzej Górniak, komendant posterunku Straży Leśnej w Nadleśnictwie Kozienice. – Otóż niektórzy mieszkańcy okolicznych wsi wybierają się do lasu, zwykle w nocy, i ścinają jodłowe gałęzie, przygotowując w wiązkach po kilkadziesiąt do wywozu. Albo je pozostawiają w lesie, albo wynoszą pod osłoną nocy i ukrywają. Po jakimś czasie po towar zgłaszają się pośrednicy, którzy ładują jedlinę na małe samochody dostawcze i przewożą do odbiorcy finalnego, tj. właścicieli kwiaciarń lub zakładów pogrzebowych. Czasem gałęzie przechowywane są w chłodniach, dzięki czemu zachowują świeżość bardzo długo.

Komendant nie przesadza. Ten proceder opanowała mafia. Leśnicy wystąpili do właścicieli kwiaciarń z ofertą sprzedaży jedliny z nadleśnictw. Niestety, nikt nie zdecydował się na taki zakup, mimo atrakcyjnej ceny. Ludzie są po prostu zastraszeni przez bandziorów i muszą się u nich zaopatrywać.Jodła ogołocona z gałęzi przez złodziei. 2.Jodła ścięta przez kłusowników

Nielegalne pozyskiwanie jedliny dewastuje las i doprowadza do zamierania okaleczonych drzew. Odbywa się ono na kilka sposobów. Wynajęci przez mafię rolnicy wdrapują się na dorodne drzewa i, tuż pod wierzchołkiem, gdzie gałązki są odpowiedniej grubości na wieńce, obcinają je schodząc w dół. Czasem korzystają z drabiny. Jeszcze innym sposobem jest obcinanie gałęzi z ziemi za pomocą kosy na długim kiju, obciętej w 1/3 długości ostrza. Nieliczne tak okaleczone drzewa mają jeszcze szansę przeżyć. Ale często się zdarza, że wycinane są całe drzewka i dopiero na ziemi obcinane są gałęzie. Efekt jest tragiczny.

Najbardziej denerwuje mnie to – podkreśla inż. Jamka – że ludzie przyłapani na takim procederze karani są grzywnami w wysokości zaledwie kilkuset złotych, z powodu „znikomej szkodliwości społecznej”, jak to uzasadniają sądy. Handlarze wkalkulowują sobie te ewentualne kary w koszty całego przedsięwzięcia. Skoro kara ich nie odstrasza, to jedynym sposobem jest profilaktyka, czyli stałe patrolowanie okolicy, zwłaszcza w okresach tradycyjnego zapotrzebowania za jedlinę.

Kolejnym problemem jest nagminne wywożenie do lasu śmieci. Niekiedy strażnikom leśnym udaje się dotrzeć do właściciela śmieci, bo znajdują np. rachunek za prąd czy zaproszenie na wesele. Sprawcy są karani, a jeśli są agresywni – co zdarza się często – sprawy kierowane do sądu.

Poważnym i wyjątkowo ohydnym przestępstwem jest kłusownictwo. Dokonywane jest przy użyciu nielegalnej broni, nie tylko palnej, ale i kusz oraz różnego rodzaju sideł, wnyków i potrzasków. Pocieszające jest jednak, że tego rodzaju zdarzeń jest coraz mniej.

Nadzieja w edukacji

Radomscy leśnicy przyznają, że patrole i specjalne akcje organizowane wspólnie z Policją – wymierzone zarówno w złodziei drewna, jedliny jak i kłusowników – są skuteczne, ale nie eliminują całkowicie zagrożenia. Dlatego zdecydowali się na szeroko zakrojoną akcję edukacyjną, zwłaszcza że funkcjonuje tu Leśny Kompleks Promocyjny Puszcza Kozienicka.

Organizujemy liczne spotkania z młodzieżą i nauczycielami – informuje Tomasz Sot, zastępca nadleśniczego nadleśnictwa Kozienice. – W ich trakcie przekazujemy naszym gościom wiedzę o tym jak funkcjonuje las, na czym polega racjonalna gospodarka leśna, jak cenne są leśne zasoby i jak zabójcze dla lasu jest szkodnictwo leśne. Zajęcia prowadzimy w naszych obiektach edukacyjnych przy ścieżkach przyrodniczoleśnych „Śródborze” i „Królewskie Źródła”. Okazuje się, że jest to nadzwyczaj skuteczne. Dziś już nie wypada na wsi się chwalić, że ktoś zarobił w lesie przy kradzieży jedliny. Podobnie jest z wywózką śmieci do lasu. Dziś dzieciaki zwracają uwagę dorosłym, a jestem pewien, że gdy dorosną, będą las traktować z szacunkiem.

Inż. Sot sam opracował kilkanaście zestawów multimedialnych na różne tematy. O hodowli i pielęgnacji lasu, o zagrożeniach pożarami, o chronionych roślinach, o gatunkach drzew leśnych. W prezentacjach podkreśla się, czym jest dla nas przyroda i jak powinniśmy się o nią troszczyć. Każda szkoła na terenie Nadleśnictwa otrzymała taki zestaw.

Podobne akcje edukacyjne, tyle że na skalę regionalną, a nawet krajową, organizowane są w Ośrodku Edukacji Ekologicznej i Integracji Europejskiej Lasów Państwowych w Jedlni pod Radomiem. To tu obchodzono w maju Święto Polskiej Niezapominajki.

Stróże prawa jako podsądni

Trudno nie przyznać racji radomskim leśnikom. Lasu nie da się w stu procentach upilnować. Trzeba liczyć na zmianę postaw społeczeństwa, a to można uzyskać poprzez cierpliwe tłumaczenie, czym jest dla nas wszystkich las. Okazuje się, że nie jest to oczywiste nawet dla funkcjonariuszy publicznych. Otóż przed paroma tygodniami strażnicy leśni zostali poinformowani przez jednego z mieszkańców wsi o sprawcach kradzieży drewna. Informacja okazała się prawdziwa. W obejściu dwóch podejrzanych znaleziono skradzione drewno sosnowe. Sąd Grodzki w Kielcach skazał sprawców na karę grzywny po 500 zł. Jednak jeden z nich się odwołał. Podczas kolejnej rozprawy prowadząca sprawę sędzia zażądała od leśników ujawnienia informatora. Ci w trosce o jego bezpieczeństwo odmówili i…zostali skazani na grzywnę po 500 zł.

Rzecznik sądu nie chce komentować decyzji sędziny. Radzi, żeby się leśnicy odwołali. Może sąd wyższej instancji będzie miał więcej zrozumienia dla ich pracy.

Fot. PublicDomainPictures

Michał to doświadczony ornitolog i miłośnik polskiej przyrody. Jego pasje obejmują rowerowe wyprawy i zwiedzanie parków narodowych. Jego teksty są bogate w fachową wiedzę i osobiste doświadczenia, służąc jako zachęta do odkrywania i ochrony rodzimej natury. 🐦🚴‍♂️🏞